Królowa Śniegu

Jak śmierć jest srebrna
Taka mgła,
Co koi potrzaskane szczyty…

– Tak rzekłaś –
W ustach lodu skra,
A każde słowo
– Ptak zabity.

I pełen ciszy
Jest ten mróz,
Co zmienia krew twą w martwą bryłę…

– Tak rzekłaś –
W niebie srebrny wóz
Skrzył włosy twe
I lęki czyjeś…

Niedługo już
Nadejdzie brzask
I zmrozi szkliwo twoich oczu…

– Tak rzekłaś mi
Ostatni raz.
I zamarzł czas
W twych łez warkoczu…

25 responses to “Królowa Śniegu

  1. Hej 🙂 Prowadzę bloga pod tym samym tytułem co ten wiersz (tak w ogóle to zapraszam do mnie http://k273.blog.pl/ ) Tak się zastanawiam, czy mogę go sobie pożyczyć i opublikować u siebie, oczywiście zaznaczę, że to stąd brałam, do tego dodam linka do tego bloga do ulubionych. Pozdrawiam :*

      • Królowa Śniegu jaką znamy z baśni, kojarzy się ze złem, brakiem uczuć, postać negatywna, podstępna i bezwzględna.. skra w ustach, łez warkocz symbolizują przemianę, uczłowiecznienie, wyrzuty sumienia? Królowa nie godzi się ze swoją rolą,jednocześnie ma świadomość, że mimo swojej mocy nie jest w stanie nic zmienić, zamarza więc czas..czyli tak jakby dla niej samej też on się zatrzymał..to jest pewnego rodzaju samounicestwienie..nawet przypuszczam, że Królowa Śniegu mogła być przez moc swoją zniewolona, nie miała nad nia władzy wyboru a była jedynie narzędziem..poniosło mnie chyba w interpretacji 🙂

        • Trochę poniosło w inną stronę niż mnie – ale kto powiada, że to źle? Jak mówiłem uwielbiam różne interpretacje, im odleglejsze od moich – tym lepiej.
          Ja raczej widzę tą scenę jako relację między umierającym (z miłości? z tęsknoty?), a Królową, która nie posiada uczuć, niemniej umie umieścić iskrę lodu w sercach innych. Ostatni wers jest dla mnie śmiercią bohatera głównego – zamarza czas, albowiem śmierć przenosi do wieczności.
          Wiesz, co jest najciekawsze? Jest to ostatnio jeden z moich najbardziej popularnych utworów. Ja natomiast miałem ogromne wątpliwości czy go w ogóle umieścić tutaj, bo nie byłem pewien czy on jest dobry. Jak widać własna ocena artysty czasami jest funta kłaków nie warta. 😉

  2. Co do tego akurat to nie mam wątpliwości, każde słowo zdaje się być wyważone i przemyślane..aż dziw mnie bierze, że aż tak pięknie można bawić się słowem..dlatego tu jestem, dlatego tak często..aż mnie to niepokoi :)gdyż zazwyczaj jestem, amatorem wszystkiego, nie zagrzewając przy tym się nigdzie na dłużej 🙂

    • No ja się cieszę, że jesteś na dłużej – świadczy to o tym, że jednak udaje mi się pokazać czytelnikom coś ciekawego, przez moją twórczość. Więc czuj się swobodnie i wpadaj kiedy chcesz. 🙂
      A tak poza tym: słowo jest fascynującym tworzywem, z którego można modelować niesamowite wizje i światy. Słowo potrafi przełamywać samo siebie, prowadząc nas daleko poza swój zwykły sens. Zawsze mnie to fascynowało – jak daleko można dojść? Jak sprawić aby wiersz sięgnął czystego abstraktu, świata ducha, wnosząc nas ponad umysł, ponad to co zawarte jest w samym języku prozy? Poezja otwiera tą ścieżkę. Nie sądzę bym kiedykolwiek ujrzał jej koniec, ale to właśnie jest piękne. 🙂

      • Myślę, że mając wizję i niewątpliwy talent słowa na pewno się znajdą, by odzwierciedlić stan ducha..a czy dosłownie?..czy słów starczy? czy język nie jest za ubogi, by to ukazać, w całość złożyć i przenieś czytelnika ponad absolut? albo chociaż do niego zbliżyć?..ty masz niewątpliwy dar łączenia słów..misternie,powolutku..tak jakbyś stapał ostrożnie z obłoczka na obłoczek..by na ziemię nie spaść przypadkiem..by to co piszesz było ponad..było magii oddechem..sił nieznanych świadectwem..i jaknajdalsze od ziemskiej logiki..jak czytam wiersze Twoje, to wierz mi..unoszę się ponad ziemię,blisko tęczy,dotykam jej i oddech jest głębszy, i muszę się zastanawiać, poznaję, uczę się…….dziękuję (****)

        • Cieszę się bardzo, bo właśnie taki staram się osiągnąć efekt. Pokazać to co jest ponad i poza tym światem. I to bardzo pomaga, jak po latach pracy udaje się i ktoś to umie docenić. 🙂

  3. Jeszcze jakiś czas temu, po zaglądnięciu na takiego bloga, pomyślałabym sobie, że nie ma tu nic ciekawego.
    Ten powyższy wiersz jest uroczy. Nie wiem czy to dobrze o mnie świadczy, ale ten powyższy wcale mnie nie przeraża, ale zachwyca. Interpretacje, które się tu pojawiły dodatkowo rozjaśniają zrozumienie. Dlatego też powyższy wiersz wybrzmiwa pięknie i miłośnie.
    Miłość czasem jest też przecież cierpieniem otulonym w tęsknotę i niemożność- nieskończoność napełnienia się kimś kogo kochamy…Bo tak sobie myślę, że jeśli kogoś kochamy, to ciągle jest nam go za mało i dlatego pojawia się w człowieku takie pragnienie nienasycenia… 🙂
    Sorki za powtórzenia.

    • Dziękuję bardzo za uwagi i dobre słowo. Sądzę, że Twój punkt widzenia jest bardzo cenny – tak jak i uwagi dotyczące miłości. Tęsknota jest często ścieżką, która prowadzi nas w nieskończoność, aż do całkowitego zespolenia z tym, za czym tęsknimy. Myślę, że to zespolenie jest momentem, który można rozumieć dwojako: jako śmierć i spotkanie kochanków.

      A tak na marginesie, jeśli wolno mi zapytać – dlaczego jakiś czas temu tego typu blogi nie pociągały Cię?

      • Wiesz, mało się znam tak na prawdę na poezji. Coś kiedyś skrobałam, ale to były jakieś „bazgrołki”. Dziś powoli odkrywam jej piękno i głębię.
        Odczuwam potrzebę poznania jej nie tylko w wymiarze „grzecznościowym”, co nie znaczy, że zło mnie pociąga. Wręcz przeciwnie, w życiu staram się szukać dobra i światła. Nie uważam, że trzeba doświadczyć zła, aby poznać dobro.
        Zaciekawiły mnie Twoje słowa:

        „Wiersz staje się przebłyskiem z upiornego snu, ocalonym w zakamarkach codziennej świadomości i pamięci, bramą, prowadzącą do naszej nocnej strony. Jednocześnie przenika go mistyka, nadająca temu doświadczeniu charakter sacrum. Można przyjąć, iż całość mych założeń programowych, kieruje mnie ku oddaniu w poezji tego, co rzadko kiedy bywa oddane za pomocą słowa: kuszącej słodyczy obłędu, czerwonej gorączki samotnych nocy i cierpienia, które pozwala osiągnąć wyzwolenie, poprzez samopoznanie.”

        Wcześniej wydawało mi się, że wiersze, teksty w takim klimacie na pewno są tylko przytłaczające i ściągające człowieka jakby ku beznadziejnej nicości.
        Zaskoczył mnie humor i temat miłości.
        Stawiamy sobie pewne granice i wydaje nam się, że poruszanie się w ich przestrzeni zapewni nam szczęście. Czasem tak, a czasem nie. I chyba cała sztuka polega na tym, aby nauczyć się nie przekraczać tych prawdziwych granic, dla mnie to są przykazania, a przekraczać te, które sobie sami ustawiamy na skutek różnych bodźców.

        Pociąga mnie tylko to, co dobre, głębokie i piękne- nie pozornie…

        Do zobaczenia 🙂

        • Wiele osób zagłębiając się w mroczniejszą stronę rzeczywistości, gubi dystans i pozwala się pożreć swoim własnym koszmarkom. W efekcie tworzą teksty raczej depresyjne i często wartościowe tylko dla nich samych.
          Moim zdaniem artysta zainteresowany tego typu estetyką musi po pierwsze spoglądać szerzej – widząc Ciemność raczej jako symbol potencjału, pewnych sił pierwotnych czy też tego co nieznane – niż tylko jako odbicie własnych lęków i stłumionych pragnień. Osobiste podejście do tego tematu gubi. Obcowanie z tego typu elementami, może być niezwykle rozwojowe – bowiem pozwala zintegrować treści wypierane – które w przeciwnym wypadku wciąż czaiłyby się gdzieś „za plecami”.
          Sztuka jest po to by przekraczać granice. I jest metodą, która pozwala robić to bezpiecznie – bez konieczności krzywdzenia kogokolwiek. Raczej otwiera oczy na pewne sprawy i tworzy pewną bezpieczną przestrzeń, która pozwala nam doświadczać w sposób kontrolowany stanów skrajnych. Dlatego też uważam, że jest ona narzędziem przemiany świata, które pozwala człowiekowi uszlachetniać naturę.

          A tak na marginesie: osobiście nie wierzę w dobro i zło, i sądzę, że raczej niedobrze jest odczytywać moją twórczość w tak ciasnych ramach.

          • Tak też odkrywam głębię poezji ubranej w ten klimat mroczności.
            Ostatnio zastanawiałam się nad możliwością przekraczania granic.
            Do tej pory wydawało mi się to raczej niemożliwe, albo rozumiałam to w innym znaczeniu.
            Jest to na pewno bardzo pociągające i wyzwalające w człowieku jakby nowe nieznane pokłady czegoś wcześniej nieodkrytego.

            Może masz rację, że w twórczości nie wszystko trzeba rozpatrywać przez okulary dobra czy zła.

            Chętnie porozmyślam właśnie na ten temat, albo wsłucham się w Twoje słowa, przesłanie…

            • Przekraczanie granic, w celu poszerzenia horyzontów, jest czymś innym niż ich pogwałcenie. Polega raczej na ewolucji świadomości, niż na łamaniu zasad dla samego ich łamania.
              Człowiek jest istotą twórczą – rozwój jego talentów więc, stanowi naturalną ewolucję. Ponadto pozwala zmieniać świat w sposób pozytywny, przemieniając nawet mroczne elementy w coś wartościowego i pięknego.
              Z drugiej strony, osoby które świadomie nie eksplorują mroczniejszych lub po prostu nieznanych zakamarków swojej psychiki, zwykle są sterowane przez te wyparte i niechciane treści – ponieważ nie mają nad nimi kontroli. Często więc w chwilach gwałtownych emocji zalewa je żal, wściekłość czy też dążenie do autodestrukcji. W tej perspektywie można uznać, że sztuka może być nie tylko formą rozwoju, ale i autoterapii – pozwala bowiem zintegrować całość psychiki.

              • Masz dużo racji pisząc o tym, że wyparte i niechciane rzeczywistości przejmują nad nami kontrolę. Nie zawsze sobie to uświadamiamy.
                Przekraczanie granic właśnie w kontekście nieustannego odkrywania, podążania i przełamywania samego siebie, jest fascynujące.
                Właśnie ten rozwój, który jest dla mnie nieodłączny z wchodzeniem w relację ze światem, przynosi spełnienie.

Dodaj odpowiedź do Sigil of Scream Anuluj pisanie odpowiedzi