Koszmar

Gdy krzyczysz – nikt cię nie słucha
(To łkają ptaki w twej głowie)
Świt strąca ciemność z twych powiek,
Długimi palcami trupa.

Gdy milczysz – nikt cię nie pyta.
Pragnąc nie budzić się więcej,
O drzazgi dni krwawisz ręce,
Aż zmierzch cię sprytnie w sieć schwyta.

A gdy noc ptaki uciszy,
Gdy krew sczernieje na ustach,
Czy w mroku szept mój usłyszysz?

Czy spojrzysz głębiej? W toń lustra?
Gdzie cień mój gwiazdami dyszy,
Gdzie w snach twych zakwita pustka…

12 responses to “Koszmar

    • Ostatnio eksperymentuję z sonetami. Jakoś tak mnie dziwnie natchneło.
      Natomiast jest faktem, że zwykle wychodzą mi dośc ponure i przygnębiające. Nie wiem dlaczego – jakby forma narzucała bardziej refleksyjne podejście. Ten, sam mnie zaskoczył smutkiem, który w nim odnajduję…
      Niemniej no coż, zawsze to jakieś nowe doświadczenie twórcze. 😉

      • ja również napisałam kilka sonetów – z przyjemnością usłyszę twoje zdanie na temat kilku – zamieszczam linki

        Sonet morza

        Sonet o życiu szczęśliwym

        Sonet tęsknoty

        a co do przygnębienia to myślę że nie forma cię nastraja ale coś w tobie siedzi…. bo prawie wszystkie twoje poezje choć wartościowe i czyste formą nasycone są ponurą dekadencką treścią.. bardzo się staram dopatrzeć w nich jakiegoś światła ale kurcze nie daja się 🙂
        życzę ci bardziej kolorowych twórczych doświadczeń …. jestem pewna że potrafisz urozmaicić nie tylko formę ale i treść – nie musisz ale ja ci życzę 🙂
        pozdrawiam

        • Pozwolę sobie nie do końca się z Tobą zgodzić. Choć rozumiem, że możesz odbierać moją twórczośc w ten sposób – jednak ja całkiem dobrze się bawię pisząc ją. Jestem koneserem powieści grozy i tego rodzaju klimatu. Większośc moich wierszy ma za zadanie budować go. Większość ma budzić niepokój, dreszcz, ewokować uczucie lęku, choć czasem jest także pełna mrocznego chumoru (jak Czarne Piosenki). Nie czuję się bynajmniej przygnębiony tworząc je. Generalnie lubię patrzeć w ciemność, z ciemności przychodzą interesujące i dziwne wizje.
          Jednak ten sonet ma w sobie smutek, którego ja zwykle nie odczuwam. Mówi o życiu codziennym, jak o pewnym rodzaju getta, w którym cierpienie towarzyszy nam stale. To jest dośc ponura wizja. I jak mówiłem sam jestem zaskocozny nieco efektem. Zwłąszcza, że nie uważam się za depresyjnego osobnika i nie pociąga mnie epatowanie się bólem egzystencjalnym.
          Paradoksalnie – co zapewne Cię zdziwi – mam bardzo wiele radosnych i barwnych przeżyć. Ale porzuciłem poezję tego typu (choć kiedyś pisałem głownie lirykę pejzarzową np.) na rzecz takiej, która daje mi więcej radości.
          Ja uwielbiam straszyć i doświadczać spotkania z tym, co mnie przerasta. Jest w tym pewna transgresja i wyzwolenie. Czy nigdy nie czułaś lęku patrząc zimą w gwieździste niebo? Lęku wynikajacego ze spotkania z tym, co niepojęte i co obserwuje nas gdzieś tam, z ciemności… Dla mnie to jest esencja tego, co mnie inspiruje. A kwiatki na łace lubię, ale nie dają mi takich doświadczeń. 😉

          • Absolutnie nie porywam się na ocenę osobowości, napisałam tylko jak przez optykę twoich wierszy odbieram ciebie – poetę.
            Ja po prostu nie lubię być straszona… wiersze o moich własnych mrocznych odczuciach znowu zostawiam w linkach poniżej:

            Rozmyślania nocne

            Niepokój

            I w sumie to ciekawe co piszesz o sobie… bo nigdy bym nie pomyślała że na takim powulkanicznym podłożu kwitną kwiaty…. 🙂

            • Niemniej, nasza osobowość zawsze wywiera jakiś wpływ na naszą twórczość – chociażby poprzez preferencje estetyczne, czy gatunkowe, którym hołdujemy.
              Ja generalnie mam wiele światów i są bardzo różne: niektóre mroczne, inne barwne. Wszystkie kolory i kształty wynikają z tańca Światła i Ciemności. Jeśli natomiast widzi się tylko jedną stronę – pozostaje się ślepym. W bieli, lub w czerni… Tak naprawdę nie ma różnicy.
              Jeśli jednak interesuje Cię bardziej kolorowa strona mojej twórczości, polecić Ci mogę baśnie, a zwłaszcza dwie poniższe. Myślę, że świat w nich może Ci bardziej przypaść do gustu, niż estetyka mych wierszy.

              Baśń o Złotym Księciu

              Baśń o Synu Gromów i krzemiennym jaju.


              Ciekaw jestem Twojej opinii.

              A powracając do wierszydeł i koszmarków: z uwagi na konwencję – im skuteczniej straszę, tym lepiej. Więc choć nie lubisz być straszona, jednak chyba przyznasz mi, że jako twórca w klimacie grozy, bywam czasem efektywny. 😉

  1. Dla mnie wiersz jest o samotności, ubarwiony mrokiem gdyż samotność sama w sobie może być ciemna, dla niektórych straszna..i właśnie taki obraz wydaje się zamierzeniem autora.. samotność też jest złudna, gdyż tak jak w wierszu, istnieje ktoś, kto czuwa ( w toni lustra, czyli poza zasięgiem naszych smutnych oczu)..samotność bywa również wyborem..naprawde nie jesteśmy sami, tylko ślepi..

    • Tak, myślę, że dobrze go odczytujesz. Tutaj wyzwoleniem z tego stanu okazuje się odnalezienie kontaktu z duchem, który czeka w snach… Jakby tylko on – paradoksalnie – okazywał się prawdziwy, w przeciwieństwie do codzienności. Trochę ma to dla mnie także posmak pewnego mrocznego romansu. Ale na to ostatnie wpadłem dopiero niedawno. 😉

      • Tak..mroczny kochanek ciemności..czyhający w lustrze w snach..długie palce trupa symbolizują zalot, chę zbliżenia..powieki, namiętność..dobrze, że nie uda:)..robi to w takiej postaci w jakiej umie..znaczy ten duch..ta miłość jest romantyczna, podmiot liryczny przystaje na taką adorację choć pojąć nie może jestestwa amanta..nie widzi go..ale można mniemać iż jest świadom..

        • błąd mój..podmiotem lirycznym jest duch..to on ma nadzieję, że obiekt westchnień w pustce snu go wreszcie zauważy..duch jest pełny pożądania, cień jego gwiazdami dyszy..ech wiersz coraz bardziej mi się podoba..pisałeś uprzednio o posmaku romansu, ja bym śmiało mogła stwierdzić, ze to nawet pełen rządzy erotyk..ale to już moja odważna wyobraźnia 🙂

          • Podmiotem lirycznym jest duch – dusza jest adresatem wiersza, jak mi się wydaje. Przynajmniej sam to tak rozumiem.
            Wiesz, często dla mnie samego moje wiersze są zagadką i muszę chwilę podumać, zanim pojmę wszystkie sensy w nich ukryte. 😉

            W każdym bądź razie bardzo przyjemnie rozmawia się z kimś, kto rozumie o czym piszę. Wiele osób odrzuca klimat grozy, więc nie patrzą głębiej. 🙂

  2. Witaj,
    Znalazłam chwilę czasu, bo coś nie dawało mi spokoju, tak więc postanowiłam tu zajrzeć.

    I napisać komentarz, choć może wolałabym milczeć, jednak te słowa… Choć lepiej pasowałoby powiedzieć: obrazy, we mnie uderzyły…

    „Świt strąca ciemność z twych powiek
    Długimi palcami trupa”

    i sprawiły, że … się uśmiechnęłam…

    Jest w nich taka… zmysłowość, i delikatność, wręcz eteryczność, a jednocześnie przeszywająca głęboka ciężkość, coś jak doświadczenie podczas nurkowania głębinowego… które znajdują kulminację we fragmencie

    „gdzie cień mój gwiazdami dyszy”

    Smakowite

    Pozdrawiam,
    BS

Dodaj komentarz