I nic do odzyskania,
I nic już do stracenia.
Ma śmierć drży z pożądania
W krwawych szczękach zaćmienia.
Wiedzie w złowieszczy taniec,
W toń gorączki ofiarnej
– Ognie na mym kurhanie
Sycą noce polarne.
Pył gwiazd, ostrze w mej ręce
(Wiem, że przyjmiesz ofiarę…)
Nic do zyskania więcej,
Poza czarnym bezmiarem.
Ou, będę pierwszy z komentarzem 😉 Czytam sobie ten wiersz i uśmiecham się, ba nawet wybuchąłem śmiechem – nastraja mnie optymistycznie a to dlatego, że akurat bardzo klimatem i przekazem wpasowuje się w ostatnie zmiany jakie zaszły w moim życiu.
Jest w nim pewna obietnica wyzwolenia, prawda? 😉
Mnie także nastraja to optymistycznie. Pozwala odetchnąć przestrzenią, gdy ból już się wypali…
Wiersz zabrzmiał groźnie, jak pożegnanie. Jakby misja została zakończona…
Aczkolwiek chciałabym kiedyś to poczuć – Spełnienie..nic chyba bardziej nie może nasycić.
Spełnienie chyba nigdy nie trwa wiecznie. Jest tylko stanem, który się nam przytrafia. Cała egzystencja jest pewnego rodzaju brakiem spełnienia – które przejawia się poprzez tęsknotę i szaleństwo, ale także prowadzi nas dalej. A czy ta Ścieżka ma kiedyś kres? Nie sądzę… Jednak, czy to właśnie nie jest w niej piękne?
mam nadzieję że nie masz na myśli katastroficznego scenariusza
tzn.całkowitego zaćmienia słońca a może nawet wygaśnięcia
a wtedy rzeczywiście nastałby wieczny mrok i nic nie byłoby do
stracenia ani do odzyskania
Raczej miałem tutaj na myśli pewną poetycką wizję, rozgwieżdżonej nocy polarnej nad lodową pustynią. W założeniach oddaje ona raczej krajobraz wewnętrzny niż zewnętrzny – zarysowując świat emocji podmiotu lirycznego. Zresztą rzadko chyba w ogóle wkładam swe wiersze w ramy realizmu – raczej staram się trzymać bardziej fantastycznych i poetyckich sfer. 🙂
istnieje jeszcze zorza polarna może to temat na inny wiersz
Zorza polarna to temat nad wyraz wdzięczny. Jej zimne, widmowe światło nad wyraz dobrze pasuje do mojej konwencji estetycznej. Dlatego często wykorzystuję ten motyw w moich wierszach (Zemsta, LAShTAL). Niemniej masz rację – może powinienem kiedyś napisać osobny liryk o niej samej… 😉
Poznałam ten opisany moment jako chwilę przed zaśnięciem:)). Wtedy nie liczą się sprawy ziemi tylko miły sen:))) to błoga chwila…
Sen jest bratem Śmierci, nieprawdaż? 😉
Myślę, że można znaleźć tu naprawdę wiele paraleli.
Gdy to czytam, mam takie ciekawe uczucie, jakbym stał gdzieś, nie wiadomo gdzie, na krańcu wszechświata i wiedział, że skończyłem, że osiągnąłem już to, co było mi przeznaczone i że mogę już z czystym sumieniem wybrać się w tę ostatnią, jakże wspaniałą podróż…
I o to uczucie właśnie chodziło mi w tym punkcie. Spojrzenie w Ciemność. Myślę, że każdy widzi w niej swoją osobistą epifanię – to, co czeka na niego poza granicami.
Cieszę się także, że napisałeś te słowa. Często się zastanawiam, jak daleko mogą czytelników zabrać moje wiersze. 😉